JAK W LUSTRZE. „XY” JOANNY RUDNIAŃSKIEJ. RECENZJA.
Joanna Rudniańska to pisarka, z którą zetknęłam się dość dawno temu. Jej opowieść „Kotka Brygidy”, opisująca wojnę z perspektywy małej dziewczynki, której przyjaciółką i powierniczką staje się nadzwyczajne zwierzątko, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Spodobała mi się zarówno treść jak i sposób przekazania jej czytelnikowi. Doceniłam niechęć autorki do gry stereotypami oraz unikanie „wystawiania ocen” ludziom tak różnym od siebie. Na kolejną pozycję pisarki, pod bardzo krótkim tytułem „XY”, trafiłam w listopadzie 2016 roku. I to o niej chciałabym Ci dziś opowiedzieć.
Joanna Rudniańska
„XY”
Wydawnictwo Muchomor
Warszawa 2012
PRAWDA CZY FIKCJA ?
Jest lato. Rok 1932. W Polsce, nad rzeką Bug, przychodzą na świat dwie dziewczynki. Są zupełnie takie same. Piękne, spokojne i mocno zainteresowane otaczającym je światem. Niestety ich mama nie może z nimi wrócić do domu. Zostawia je, więc starej kobiecie – niskiej, przygarbionej, o niezwykle mądrym spojrzeniu. W zamian za złoty pierścionek staruszka obiecuje zapewnić dziewczynkom dobre, dostatnie życie. Przez kilka dni opiekuje się nimi, by w odpowiednim momencie „postawić je” na drodze dwóch młodych kobiet. Moment, w którym spotykają się spojrzenia matek i córek decyduje o dalszych losach bliźniaczek. Obie trafiają do nowych domów, w oddalonych od siebie dzielnicach Warszawy. Rodziny nie kontaktują się ze sobą i nie mówią nic o pochodzeniu niemowląt.
X CZY Y ?
Hania X i Hania Y jak nazywa je autorka książki, mieszkają w szczęśliwych domach, mają cudownych rodziców i są przez wszystkich kochane. Wtedy właśnie wybucha wojna…
Hania X i jej rodzice opuszczają swoje mieszkanie i przeprowadzają się na ulicę Twardą. Następują zmiany – nie ma już zabawek, ślicznego pokoju z zasłonami w misie i czarnego, puchatego psa Cygana. Jest mały, ciasny pokoik, w którym znajduje się cała rodzina Hani – rodzice, dziadkowie, ciocie i wujkowie.
Jest też dość duży plac i dźwięk codziennie odjeżdżających pociągów…
PRZEZNACZENIE CZY PRZYPADEK ?
Joanna Rudniańska znakomicie balansuje słowem, budząc w czytelniku tłumione emocje – nie ma rzewnych łez, uśmiechu, a jedynie pewnego rodzaju zaduma, nostalgia, która buduje klimat podczas lektury. Niby wszystko dzieje się przypadkiem, a jednak czytelnika nie opuszcza wrażenie, że losy obu sióstr są z góry przesądzone, a historie zaplanowane. Do najbardziej wymownych fragmentów utworu należą te, w których następują spotkania bohaterek. Czteroletnie Hanie po raz pierwszy widzą się w operze. Każda bierze jednak tę drugą za swoje odbicie w lustrze, dokładnie się przygląda i mimo, że w końcu zapomina o sytuacji to gdzieś na dnie małych serduszek budzi się tęsknota za kimś nieznanym, a jednak bardzo bliskim. Po raz drugi, już jako siedmiolatka, Hania Y obserwuje Hanię X z okien tramwaju. Przyciska nos do szyby i wpatruje się w identyczną jak ona dziewczynkę. Uśmiechem reaguje na uśmiech „znajomej nieznajomej”. Gdy trzeci raz stają naprzeciw siebie, w milczeniu naśladują zachowania „tworząc pantomimę, w której niewiadomo, która dziewczynka jest po tej, a która po tamtej stronie lustra”…
BAŚŃ CZY RZECZYWISTOŚĆ ?
Historia określona przez Joannę Rudniańską jako baśń, tradycyjną baśnią nie jest. To opowieść bliska rzeczywistości, z przejrzyście nakreślonym czasem i miejscem wydarzeń, które ciężko uznać za umowne. Jedynie niewielką ilość magii, kryjącą się w postaci staruszki nieoczekiwanie pojawiającej się w wielu miejscach, w których znajdują się dziewczynki, czytelnik może uznać za bliską baśniowej opowieści. Odbiorca powinien również zwrócić uwagę na dość symboliczne ilustracje Jacka Ambrożewskiego. Mojej córce się spodobały, ale sądzę, że mogą wzbudzić naprawdę różne uczucia w osobach, które postanowią zapoznać się z utworem.
WARTO PRZECZYTAĆ!
Polska autorka, laureatka Międzynarodowej Nagrody imienia Janusza Korczaka, stworzyła krótką, ale bardzo wymowną w swojej treści, opowieść.
Warto po nią sięgnąć.
Niebieski Stoliczek
Ilustracje niezłe. bardzo lubię kiedy baśniowość wkrada się w rzeczywistość 🙂
Mea Culpa/ Z książką do łóżka
A ja bym z chęcią przeczytała 🙂 Mimo, że nie mam dzieci i dzieckiem już nie jestem 🙂
Ela Noga Sonrisa
Brzmi bardzo… intrygująco… A ednak coś mnie w tej książce przeraża. Zapamiętam, ale na razie chyba nie sięgnę… Chyba…
Katarzyna Berska
Przeraża? Nie… Książka nie jest przerażająca – być może tak ją odebrałaś przez moje zdjęcia i ilustracje znajdujące się w lekturze. Jest na pewno bardzo prawdziwa i osadzona w historii. Jeśli kiedyś zdecydujesz się po nią sięgnąć, koniecznie daj znać jak ją odebrałaś. Pozdrawiam 🙂
Katarzyna Grzebyk
Kasiu, jak znalazłaś tę książkę? Wydaje się dość osobliwa, ale bardzo intrygująca. Cieszę się, że dzięki blogosferze mogę poszerzać swoje horyzonty;-)
Katarzyna Berska
Kasia! Trafiłam na nią w jednym z muzeów warszawskich. Jest rzeczywiście osobliwa, inna niż te spotykane na rynku. I cieszę się, że „wpadła” w moje ręce i mogłam ją polecić kolejnym czytelnikom 😀
Aga - E Book Book
Bardzo zaciekawiłaś mnie tą ksiażką, koniecznie muszę sprawdzić czy jest dostępna w formie ebooka. Czy w książce jest dużo ilustracji? Nie przepadam za takimi 🙂 jednak tresc jest urzekająca
Katarzyna Berska
Sama książka nie jest długa. Ma około 60 stron, na których oprócz treści znajdują się wspomniane przeze mnie ilustracje. Czy jest ich dużo? Tak. Jednak mimo ilości nie przytłaczają one fabuły utworu i spełniają świetną funkcję – są powodem do dyskusji z młodszym czytelnikiem, dzięki nim można wiele wyjaśnić, pobawić się w analizę i interpretację tekstu oraz rysunku.