CIESZĘ SIĘ, ŻE TU JESTEŚ

Mam na imię Kasia. Na co dzień uczę, jak wykorzystywać narzędzia wizualne do organizacji zadań, wyznaczania priorytetów, realizowania celów oraz poszukiwania własnej drogi działania.

POZOSTAŃMY W KONTAKCIE

kontakt@mapaedukacji.pl +48531684180

E-BOOK DLA EDUKACJI

e-book projekt edukacyjny

KSIĄŻKA, DZIĘKI KTÓREJ ZACZĘŁAM CZYTAĆ.

Lato przyszło do nas w trampkach pełnych wody. Z rozwianą czupryną i błyskiem w oku wkroczyło na łąki, by cieszyć się swoim pobytem na ziemi. Pełne zapachu malin, smaku truskawek oraz ciszy przerywanej radosnym śmiechem naszych dzieci, jest doskonałym towarzyszem podczas spacerów i długich wędrówek po lesie. Zmęczeni, ale szczęśliwi, wracamy do domu w rytmie melodii wygrywanej na skrzypcach przez „wszędobylską” burzę. Zasiadamy do wspólnej kolacji, by o zmroku cieszyć się nową przygodą w świecie literatury, po którym dzisiaj oprowadzi nas siedmioletnia dziewczynka Lisa i jej przyjaciele – Dzieci z Bullerbyn.

WIEŚ PEŁNA CIEPŁA

Książka Dzieci z Bullerbyn

– Strasznie mi szkoda ludzi, którzy nie mają gdzie mieszkać.
– A mnie szkoda jest tych, którzy nie mieszkają w Bullerbyn.

Bullerbyn to wioska w Szwecji, leżąca na wzgórzu, otoczona lasami i jeziorami. Jest bardzo mała, liczy jedynie trzy zagrody – Północną, Środkową i Południową. W każdej z nich mieszka jedna rodzina.

Zagrody z Dzieci z Bullerbyn

Życzliwi innym, wrażliwi Dorośli pracują w gospodarstwach, hodując zwierzęta oraz uprawiając rośliny. Każdego dnia uczą swoje dzieci tego, co na pewno zaowocuje w przyszłości. Jednocześnie potrafią zachować równowagę. Wśród życia pełnego obowiązków, ofiarowują pociechom czas na zabawę, psoty oraz pielęgnowanie przyjaźni.

PRAWDZIWI PRZYJACIELE

Bohaterowie Dzieci z Bullerbyn

Historie dzieci z Bullerbyn poznajemy z perspektywy, wspomnianej wyżej, Lisy. Dziewczynki uczynnej i przesympatycznej, dla której ważna jest pomoc innym, opieka nad zwierzętami oraz „nieznośni”, ale ukochani bracia – Lasse i Bosse. Ważne są też mieszkanki zagrody Północnej. To właśnie z Anną oraz Brittą nasza bohaterka przeżywa niezwykłe przygody. Wspólnie z rówieśnicą Anią oddaje się interesującym zabawom, różniącym się od „szaleństw” współczesnych siedmiolatek. W zagrodzie Południowej mieszka ze swoją rodziną kolejny przyjaciel, Olle. „Przyszły mąż” Lisy. Lubiany przez wszystkich, wrażliwy ośmiolatek, który ogromną miłością darzy nowonarodzoną siostrę Kerstin oraz ocalonego od zaniedbania, psa Svippa.

KLASYKA LITERATURY DZIECIĘCEJ

Zabawy dzieci z książki Dzieci z Bullerbyn

„Dzieci z Bullerbyn” to książka, dzięki której zaczęłam czytać. Dlatego też znakomicie wpisuje się w projekt Dagmary, autorki bloga socjopatka.pl. Zaproponowane przez Astrid Lindgren treści pokazują bowiem, jak ogromna jest rola rodziny w wychowaniu młodego człowieka. Jak ważne są wspólne prace – pieczenie ciasta, przygotowania do świąt, wizyty u najbliższych nam ludzi, opieka nad młodszym rodzeństwem i zwierzętami. Jak ważna jest zabawa – budowanie domków w lesie, grot w stogach żyta, indiańskie śpiewy przy ognisku czy poszukiwanie skarbów. W końcu jak ważny jest drugi człowiek, który wysłucha tego, co mamy do powiedzenia oraz będzie przy nas, gdy przestają działać różowe okulary.

WARTOŚCIOWE LEKCJE NIE TYLKO DLA NAJMŁODSZYCH 

Książka Dzieci z Bullerbyn

Pamiętasz dzieciństwo? Ja, mimo swoich czterdziestu lat, z ogromną nostalgią wracam myślami do tamtego okresu, kiedy wspólnie z rówieśnikami wymyślaliśmy najróżniejsze aktywności. Czas spędzaliśmy poza domem. Graliśmy w piłkę, chowanego. Podczas zabaw w podchody uciekaliśmy do pobliskiego lasu. Cieszyliśmy się każdą, spędzaną wspólnie, chwilą. Były małe kłótnie, szalone lane poniedziałki, poważne i mniej poważne rozmowy. Nasz świat różnił się od krainy współczesnych dzieci.  Nie mieliśmy komputerów, telefonów i nie oddawaliśmy się ciągłemu wpatrywaniu w ekrany telewizorów. Potrafiliśmy godzinami rozmawiać o tym, co nas cieszy i co smuci. Nie znaliśmy nudy. Wiele od tamtego czasu się zmieniło. Rozwój technologii przyniósł sporo dobrego, ale też spowodował, że nie wszędzie słychać radosny śmiech dzieci. Młodsi i starsi wolą spędzać czas grając na telefonach czy komputerach. Zamknięci w czterech ścianach swoich domów, rezygnują z przyjaźni oraz zabaw z rówieśnikami. Dla wielu dzieci świat Bullerbyn jest mało rzeczywisty. Doświadczają go jedynie dzięki lekturze. Pora to zmienić, bo kraina dzieciństwa nie zaczyna i nie kończy się przed ekranem komputera. Pokażmy jak  cudowne jest stąpanie bosą stopą po zielonej trawie, wspólne leżenie pod błękitnym niebem i zabawa w nazywanie chmur. Zaprośmy swoje pociechy do tańca w deszczu, zabierzmy w podróż po grubych gałęziach znajomych drzew. Inspirując się literaturą, wyjdźmy poza jej ramy. Dajmy Dzieciom to, co jest najcenniejsze – nasz czas. Bawmy się z nimi, bawmy się z ich rówieśnikami, organizujmy wspólne spotkania, śmiejmy się głośno i radośnie. Razem. Tak jak bohaterowie książki Astrid Lindgren. Dzieci z Bullerbyn.

okladka dzieci z bullerbyn

Tytuł: Dzieci z Bullerbyn

Autorka: Astrid Lindgren
Ilustrowała: Hanna Czajkowska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

*          *          *

logo akcji książka dzięki której czytam

Tekst powstał w ramach akcji „Książka, dzięki której zacząłem czytać”. W projekcie mającym na celu wyłonienie najlepszych pozycji z każdego gatunku literackiego, zainteresowani akcją, przedstawiają na swoich blogach lekturę, od której warto zacząć przygodę z danym gatunkiem. „Kampania” trwa od pierwszego do trzydziestego pierwszego lipca 2017 roku. Po jej zakończeniu na blogu Organizatora Akcji – Dagmary – pojawi się zestawienie wszystkich tytułów, z którymi chcemy Cię zapoznać w pierwszym miesiącu wakacji. Mam nadzieję, że lista książek będzie dla Ciebie inspiracją do poznania nowych lektur, gatunków oraz blogów. 

KOMENTARZE

  • 25/09/2017
    odpowiedz

    O jej, to mamy Kasiu totalnie tak samo 🙂 Wzruszyłam się i przypomniałam sobie ten mój pierwszy raz… czytelniczy oczywiście 🙂

    • 03/10/2017
      odpowiedz

      Katarzyna Berska

      Ale super 😀 Już niedługo będziesz czytać swoim pociechom – czas tak szybko mija 🙂

  • 20/07/2017
    odpowiedz

    Guesswhatpl

    Mam dokładnie takie same odczucia, uwielbiałam tę książkę i właśnie dzięki niej ruszyłam szturmem do szkolnej biblioteki. Potem zaczęły się seria Jeżycjady i Karolci, wspaniałe czasy, wspominam je z uśmiechem na ustach 🙂

    • 01/08/2017
      odpowiedz

      Przyznam, że jak wspominam te lektury z czasów dzieciństwa, to również się uśmiecham :).

  • 10/07/2017
    odpowiedz

    naszebabelkowo.blogspot.com

    W sumie to nie wiem, jaka była ta „moja” książka – ale chyba jakiś zbiór opowiadań o zwierzętach, które dostałam pod choinkę i pochłonęłam w ciągu jednego popołudnia w wieku 5 lat. Bullerbyn też uwielbiałam. Świetna akcja, może się jeszcze przyłączę 🙂

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Książki o zwierzętach też pamiętam 🙂 „Lew nie jest królem zwierząt” – piękne zdjęcia i mnóstwo wiadomości. A do akcji zapraszamy 🙂 Jeszcze kilka miejsc zostało. Miło nam będzie gościć Cię w naszym gronie 😀

  • 10/07/2017
    odpowiedz

    Tak. Strasznie żałuję, że nasze dzieci nie zaznają takiego dzieciństwa jak my. Jestem jednak przekonana, że to samo będą mówić swoim.

    Ps. Chyba muszę sobie tą lekturę przypomnieć, bo nie pamiętam jej dobrze ?

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Wiesz Madzia, ja myślę że mnóstwo zależy od nas Dorosłych. Fakt – technologia jest wszędzie, ogarnia cały nasz świat, ale drzewa, las, spacery, wspólne zabawy z dziećmi – to może sprawić, że nasze Pociechy poczują to, co kiedyś my czuliśmy 🙂
      Koniecznie sobie przypomnij! Warto!

  • 10/07/2017
    odpowiedz

    Holly Golightly

    To pouczająca lektura i uniwersalne wartości. Mam wrażenie, że przeszła do lamusa, Jak większość klasycznej literatury dla dzieci, a szkoda.

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Mam nadzieję, że uda mi się na swoim blogu powrócić do klasyki literatury dziecięcej i Dorośli będą swoim pociechom „podsuwać” takie perełki. Właśnie, uniwersalne wartości – to coś, co w wielu pozycjach schowało się gdzieś na dnie.

  • 08/07/2017
    odpowiedz

    Ostatnio przypomniałam sobie „Dzieci z Bullerbyn”, czytałam z synem. Ileż mi to sprawiło radości! Uwielbiam tę książkę! Zupełnie inaczej odbierałam ją teraz. Przypomniało mi się moje dzieciństwo. To trochę smutne, ale mój syn takiego nie ma 🙁 Jednak trochę zauważyłam, że pozazdrościł bohaterom książki i zaczął częściej wychodzić na dwór – robi z kolegami bazy w krzakach i bawi się do późnego wieczora. Szczerze mówiąc ciężko mi powiedzieć, która lektura była moją pierwszą. Ja od zawsze lubiłam czytać. Wydaje mi się, że najpierw były przeróżne baśnie.

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Super Justyna! To magia książek – zmieniają podejście dzieci, weryfikują ich potrzeby, otwierają na świat. Z baśni pamiętam swoje pierwsze wydanie opowieści rosyjskich. Ależ ono było pięknie zilustrowane. Cudowne. Pamiętam Księżniczkę Łabędzi na całej stronie – cudną, o ogromnych oczach…
      My robiłyśmy bazy pod stołem. Przewieszałyśmy koc i chowałyśmy się przed Dorosłymi 😀

      • 10/07/2017
        odpowiedz

        Haha! To ja też takie bazy robiłam, chociaż mówiłam, że są to domki. Oj tak! Pod tym kocem można było się fajnie bawić. Ja czasem właziłam i cały dzień siedziałam, a nawet tam zasypiałam.

        • 31/07/2017
          odpowiedz

          Czasem trzeba naszym dzieciom podsunąć tak proste pomysły ;). Z całą pewnością będą się bawić równie dobrze :D.

  • 07/07/2017
    odpowiedz

    Tyle lat, a ja wciąż pamiętałam imiona bohaterów 🙂 I to spanie w stogach siana 😀 aż bym sobie przeczytała tę książkę.. może gdzieś u rodziców wciąż jest :))

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Ja się zastanawiałam czy ich to siano nie uwierało 😉 Spałam kiedyś na sianie i wcale nie było wygodnie 😉 Ale w końcu nasi bohaterowie też wracają do domu, do swoich łóżek 😉
      Poszukaj, może akurat znajdziesz i przeniesiesz się do Bullerbyn 🙂 Ja taką wyprawę serdecznie polecam 🙂

  • 06/07/2017
    odpowiedz

    Pamiętam tę lekturę! 🙂 Lubiłam. Ale jestem z tego pokolenia, które pokochało książki od… Harry`ego Pottera. No dobra, czytałam wcześniej, ale nie nałogowo. Już w podstawówce nie mogłam oderwać się od Andersena (nie tylko baśni, ale i biografii), ale HP to był przełom w moich czytelniczym życiu 😉

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Klaudia! Ja pewnie z wcześniejszego pokolenia ;), ale Harrego pochłonęłam szybko. Wszystkie tomy. To rzeczywiście książki, które można uznać za przełomowe. Andersen mnie również urzeka, choć jego baśnie nie są wcale takie łatwe w odbiorze. Moim dzieciom (własnym i szkolnym) trudno je zrozumieć.

      • 11/07/2017
        odpowiedz

        Fakt, ja zawsze postrzegałam Andersena jako taką kapsułkę wrażliwości. Zresztą pięknie umiał oddać folklor dziecięcy. Oh, mogłabym mówić godzinami o Andersenie ; )

        • 31/07/2017
          odpowiedz

          Pięknie, ale też niezwykle smutno – może dlatego dzieciakom dziś tak trudno jest go zrozumieć.

  • 04/07/2017
    odpowiedz

    „Dzieci z Bullerbyn” – jedna z tych książek, które kojarzą mi się z dzieciństwem. Także teraz zdarza mi się do niej powracać, kiedy chcę się oderwać od problemów dnia codziennego.

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Ja też! Ja też! Takie Dzieci z nas i to jest naprawdę cudowne. Mieć duszę leciuchną jak piórko, cieszyć się z drobiazgów, czerpać pełną piersią z życia. Śmiać się głośno i płakać w emocjach. Życie 😀

  • 02/07/2017
    odpowiedz

    Kasiu, kocham „Dzieci z Bullerbyn”. Poza serią „Ani z Zielonego Wzgórza” i „Sary z Avonlea”, to faktycznie najlepsza książka mojego dzieciństwa. Chciałabym mieć możliwość przenieść się choć na chwilkę do tamtych czasów. Ale sądzę, że każdy ma swoje Bullerbyn i ono i tak jest najlepsze na świcie 😉 PS Piękne zdjęcia Kasieńko! O tekście nawet nie wspomnę!!!

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Dziękuję serdecznie 😀 Oooo… Zainspirowałaś mnie do kolejnego tekstu – Moje Bullerbyn – nieco inne od tego książkowego, ale równie ciekawe 😉
      A wiesz, że ja jakoś nie mogłam się przekonać do Ani. Przeczytałam wszystkie części, ale nie urzekły mnie tak jak pozycje Lindgren. Za to polecam serial „Ania, nie Anna” – super jest 😀

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Kasiu, weź mnie trzepnij, bo nie czytałam. Owszem, wiem, że ta książka była w zestawie lektur i że nawet ją omawialiśmy, ale ja ją po prostu haniebnie ominęłam! Kupię jednak córce i podejrzewam, że przeczytamy ją razem.

    Kusisz, oj kusisz! Wspaniały tekst!

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Trzep! Trzep! 😀
      A tak serio 😉 Koniecznie przeczytaj z córą, myślę że Jej się spodoba.
      To świetna opowieść o dzieciach, ich marzeniach, codziennym dniu. Inna niż współczesne książki i mimo, że może okazać się mało realna dla naszych Dzieciaków to obudzi w nich zainteresowanie 😀

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    „Dzieci z Bullerbyn” uwielbiały chyba wszystkie dzieci 😀 Pamiętam, że podobał mi się pomysł przesyłania wiadomości między domami i marzyłam, żeby samej zrobić coś takiego 🙂

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      O tak… My z sąsiadką – w jednym bloku – próbowałyśmy nawet takich sposobów na kontakt. W puszce po coli przesyłałyśmy sobie liściki 😉 Takie tajemnicze, mocno osobiste… To były czasy 😉

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Kasiu, u mnie w tym roku lato nie przyszło w trampkach tylko w kaloszach! 🙂 Przyznam Ci się, że nie czytałam Dzieci z Bullerbyn, ale pamiętam, że w podstawówce, w którymś podręczniku do polskiego mieliśmy fragment tej książki jako czytankę. Tak jak piszesz, dzieciństwo przedstawiano w tej książce, a także nasze było zupełnie inne od tego, które mają współczesne dzieci. Na pewno skończyła się era bardzo towarzyskich, otwartych na innych ludzi. teraz większość nawet dorosłych zamyka się w swoim świecie zdominowanym przez technologię. sama po sobie widzę jak bardzo moje życie towarzyskie zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat.

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Kalosze super sprawa 🙂 Szczególnie takie kolorowe 😉 Dobrze, że pogoda się poprawia – mam nadzieję, że będzie równie cudna jak dziś, podczas see bloggers 😀 Już nie mogę się doczekać 😀
      Ania, jak tylko będziesz miała okazję, przeczytaj. Taki powrót do wspomnień dobrze robi na poczucie zadowolenia.
      Zgadzam się z Tobą – życie towarzyskie się zmienia, dlatego powinniśmy o nie zadbać. Wyjść do ludzi, uciec sprzed komputerów, pogadać, pośmiać się, pokłócić jak przyjdzie ochota 😉 Być ze sobą. Bliżej niż tylko na blogach 😉

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Zacisze Lenki

    Obudziłaś wspomnienia… „Dzieci z Bullerbyn” to jedna z ulubionych książek z dzieciństwa, czytałam ją wiele razy i chętnie przeczytałabym ją jeszcze raz. Złote czasy naszego dzieciństwa, dobrze, że nie było wtedy takich technologii, a stosunki międzyludzkie były o wiele lepsze.

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      😀 Złote czasy 😉 Zgadzam się. Brak technologii zamienialiśmy na wspólne spotkania i długie rozmowy. Może dlatego właśnie stosunki między ludźmi były dużo łatwiejsze.

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Moja ulubiona książka z dzieciństwa! Ja też dzięki niej zaczęłam lubić czytanie, a pochłonęłam ją kilka razy, zawsze fajnie było wrócić do tych szalonych przygód 🙂

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Super! Bardzo się cieszę, że również Tobie „Dzieci z Bullerbyn” się podobały. A wracać do przygód całej gromadki można wielokrotnie. I za każdym razem odczuwać ten fantastyczny stan bycia dzieckiem.

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Świetna recenzja! Czytając, wspominałam swoje dzieciństwo – piękne, beztroskie, bez wspomnianych przez Ciebie technologii. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dziś bez telefonu czy komputera ani rusz, ale chciałabym, żeby i mój Synek zakosztował takiego dzieciństwa.
    „Dzieci z Bullerbyn” to jedna z moich ulubionych książek, wracałam do niej wiele razy 🙂

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Dziękuję Aniu 🙂
      Wiesz, ja się bardzo cieszę, że moje dzieci to jeszcze dzieci i mogę wracać do tych wszystkich książek, które towarzyszyły mi w dzieciństwie 🙂 Czasami jak wspólnie czytamy, pojawia się to uczucie radości, spokoju, normalnego życia. Bez sprzętów, klikającego co chwilę telefonu, szumu mediów. To niesamowite uczucie 🙂

      Aniu! Jesteś mądrą Mamą i na pewno dasz Synkowi wszystko to, czego najbardziej potrzebuje.

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Danuta Brzezińska

    Pamiętam Dzieci…., ja jednak zaczęłam czytać od „Tajemniczego ogrodu” i „Awantury o Basię”. Dzieci były później:-)

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      „Awanturę o Basię” bardzo lubię. Ostatnio podsunęłam Ją córce – również była zadowolona 😉 A „Tajemniczy ogród” – klasyka 🙂 Omawiam w szkole i zawsze budzi zainteresowanie 🙂

      Danuta! Masz swoją stronę lub bloga? Chętnie zajrzę 🙂

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Karolina Jach

    ohh tak :))) kto nie czytał 🙂 kultowa książka!

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      Prawda. Jest kultowa i świetna w swojej treści 🙂
      A wiesz, że znam kilkoro ludzi, którzy po nią nie sięgnęli 😉 Pora to zmienić 🙂

      Karolina! Prowadzisz bloga, bo na disqusie nie widzę żadnego linka.

  • 01/07/2017
    odpowiedz

    Dziękuje Kasia za tak piękne rozpoczęcie akcji! ???

    Bardzo dobrze znam i pamietam tę książkę. Pamietam, ze to była jedna z ulubionych książek dzieciństwa wielu dzieci. 🙂 Mi bliżej było do psa, który jeździł koleją, ale dzieci z Bullerbyn rownież doceniałam w tamtych czasach 😉

    • 10/07/2017
      odpowiedz

      „Pies, który jeździł koleją” – cudna historia. Myślę, że większość osób płakała przy tej pozycji rzewnymi łzami.

      Daga 🙂 Jest mi bardzo miło uczestniczyć w akcji. I oczywiście polecam się na przyszłość 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ